Nowy Minister Spraw Wewnętrznych Francji Gerard Collomb niedawno oznajmił, że od września posiadanie cannabisu przeznaczonego na własny użytek nie będzie już karane. Równocześnie do tego zarządzenia mają zostać zwiększone sankcje za handel cannabisem. Minister Spraw Wewnętrznych powiedział, że po wejściu nowej ustawy osoby złapane na posiadaniu cannabisu zostaną jedyne ukarane karą pieniężną, nie muszą one jednak obawiać się kary więzienia czy postępowania karnego.
Premier Francji Emmanuel Macron już przed swoimi wyborami mówił o tym, że za posiadanie cannabisu zostanie nałożona maksymalna kara pieniężna w wysokości 100 euro. Podczas kampanii wyborczej oznajmił on, że to wystarczy, aby posiadanie cannabisu klasyfikować i traktować jako wykroczenie.
Poza problemami, które wynikają z zakazu posiadania cannabisu, dostrzegał on również zalety uregulowanego systemu. Dotychczasowa sroga regulacja nie przynosiła żadnych owoców, za to kilkanaście milionów Francuzów było niesłusznie traktowane jak kryminaliści. W chwili obecnej za posiadanie marihuany grożą nawet do 10 lat więzienia, a w ekstremalnych przypadkach mogą zostać naniesiony kary pieniężne w wysokości do 7,5 miliona euro.
Zazwyczaj tak wysokie kary nie są jednak nanoszone – zwykle wydzielane są mniejsze kary pieniężne oraz upomnienia, dlatego nadszedł najwyższy czas, aby ta praktyka również zagościła w prawie.
Krytycy witają dekryminalizację z otwartymi ramionami, jednak ich zdaniem nie sięga ona tak daleko jak powinna. Według zdania organizacji polityczno-narkotykowej ECHO nowe prawo nie będzie w stanie nic zmienić w tym, że prawo narkotykowe będzie używane przeciwko mieszkańcom biedniejszych regionów oraz przeciwko imigrantom.
To właśnie oni tworzą tą grupę osób, którym kara pieniężna będzie stwarzać najwięcej problemów i tym samym nowa regulacja, mimo swojego pozytywnego działania, będzie utrzymywała społeczną niesprawiedliwość.