Migające niebieskie światło na dachu samochodu? To na pewno taksówka 0 mniej więcej w ten sposób musiał odbyć się tok myślenia pewnego handlarza marihuany z Kopenhagi. Jednak ledwo co zdążył wsiąść do auta, od razy wiedział, że nie był to jego najlepszy pomysł.
Okazało się, że taksi to nie taksi, a radiowóz. Policjanci, którzy się w nim znajdowali oczywiście od razu zajęli się swoim nowym pasażerem i chyba lepiej trafić nie mogli (tym gorzej dla pasażera), bo znaleźli przy nim około 1.000 gotowych jointów, które oczywiście od razu skonfiskowali i które właściwie były przewidziane dla rynku cannabisowego w dzielnicy Kopenhagi zwanej jako Wolne Miasto Christiania.
Dzień po zdarzeniu doszło do kolejnej racji w Christianie – jednak w porównywalnie jak na tamtejsze możliwości policji udało się tutaj skonfiskować raczej małą ilość cannabisu: „tylko” pięć kilogramów haszyszu i cztery kilogramy marihuany.