Dania: Rolnicy chcą produkować medyczną marihuanę

Nie tylko w Niemczech, jak ostatnio słyszymy, dzieje się na temat cannabisu jako leku. Już pod koniec zeszłego roku również władze Danii zadecydowały, że od roku 2018 medyczny cannabis będzie używany do leczenia różnych schorzeń. Jednak odpowiedzialni za tą decyzję wyznaczyli najpierw okres czterech lat, w których ten projekt ma zostać przeprowadzony. Wraz z tą decyzją władze Danii kierują się według woli większości obywateli.

W najnowszych przeprowadzonych ankietach całe 88 procent Duńczyków opowiedziało się za zezwoleniem na użycie cannabisu jako lekarstwa. Do chorób, na które lekarze od następnego roku będą mogli wypisywać recepty należą stwardnienie rozsiane, ranienia rdzenia kręgowego, przewlekłe bóle czy mdłości spowodowane w wyniku chemioterapii.

Duńscy rolnicy już stoją na pozycjach startowych, gdyż nie widzą oni żadnego powodu, dlaczego wkrótce potrzebny cannabis miałby być importowany z zagranicy. Zamiast tego wiele różnych rolników zgłosiło się już do wzięcia udziału w projekcie i pozwolenie na uprawę cannabisu.

Przewodniczący spółki rolników „LandboNord”, Hans Christian Holst, powiedział w jednym z wywiadów dla Duńskiego Radia:

„Jesteśmy gotowi stawić się temu zadaniu. Nie tylko we własnym interesie, ale również w imieniu wszystkich, którym ta roślina przynosi przyjemność.

Holst wyjaśnia zainteresowanie rolników sadzeniem cannabisu również i faktorami gospodarczymi.

„Część wyjaśnienia to fakt, że pszenica znajduje się obecnie pod wielką presją cenową, gdyż jest jej produkowanej stanowczo za dużo, a przejście na produkcję cannabisu na pewno tą presję by zmniejszyło.”

Również Lars Hvidtfeldt ze spółki handlowej „Landbrug & Fødevarer“, która broni interesów duńskich rolników oraz spółek żywnościowych jest zdania, że uprawa w kraju ojczystym to „jedyna droga do wyprodukowania wystarczającej ilości cannabisu o najlepszej jakości

Dania najwidoczniej uczy się od Niemców, gdzie od początku tego roku jest legalna medyczna marihuana. Problem w tym, że sprowadzana ona jest z Kanady i berlińskim aptekom już brakuje leku, a pacjenci muszą zapisywać się na listy oczekiwania, aby mieć zapewnioną dawkę leku na najbliższy miesiąc. Czas oczekiwania na lek to minimum dwa tygodnie.