Już w zeszłym roku Deutscher Hanfverband uzbierał 79.000 podpisów i złożył w niemieckim sejmie najbardziej wspieraną petycję w kraju. Podmiotem jest przede wszystkim żądanie legalizacji cannabisu do prywatnego użytku. Teraz po złożeniu petycji specjalną komisja musiała zająć się dyskusją na jej temat.
Aby dana sprawa mogła się w Bundestagu zakwalifikować jako podmiot do dyskusji, dana petycja musi znaleźć minimum 50.000 głosów wsparcia w całym kraju. Ci są dokumentowani z reguły poprzez listy z podpisamu bądź też petycje online. Z prawie 80.000 głosami ta przeszkoda została stanowczo pokonana, dlatego też na początku tygodnia odbyły się już dyskusje i porady.
Sama petycja wymaga przy tym:
„Sejm powinien uregulować rynek dla cannabisu jako używki i szczególnie zwrócić uwagę na takie punkty jak ochrona nieletnich, prewencja, ochrona konsumenta i kontrola jakości.“
Przytłaczane są przy tym różne argumenty, jak na przykład fakt, że ściganie przestępstw związanych z prywatną konsumpcją cannabisu co roku pochłania większą część budżetu. Ponadto w porównaniu do alkoholu „nie ma żadnego medycznego argumentu, dlaczego cannabis miałby być zabroniony, a alkohol nie”.
Co dokładnie petycja osiągnęła, na obecną chwilę nie można powiedzieć. Fakt, że trwają dyskusje nic nie mówi o końcu tej historii. Zazwyczaj jest tak, że komisja zbiera się na obradach na dany temat i później swoje rekomendacje kieruje do sejmu. Ten też może obradować nad daną sprawą, ale nie musi podejmować ostatecznej decyzji. Również tutaj może zostać wydana jedynie rekomendacja dla władz państwa, która ostatecznie ma głos decydujący.
Pozostaje więc czekać, jak ta historia się skończy. Z pewnością Niemcy mają powód do nadziei i po raz kolejny pokazują swoje ogromne wsparcie jeśli chodzi o legalizację cannabisu. W marcu 2017 roku Niemcy zalegalizowały już medyczną marihuanę.